Od najdawniejszych czasów Bawole Gardło, jak inaczej nazywano Bosfor, było kluczowym punktem na szlaku handlowym łączącym Europę z Azją. Tędy przeprawiały się statki handlowe, choćby w drodze do starożytnej Kolchidy (obecnie Gruzja), gdzie w poszukiwaniu złotego runa wyprawili się mityczni Argonauci. Przez Bosfor w okolicach dzisiejszego przystanku promu na Beşiktaş przeprawiały się karawany podążające, łączącym dwa kontynenty szlakiem lądowym. Nic więc dziwnego, że sam Byzantion (od 324 r. Konstantynopol) stał się łakomym kąskiem dla przedsiębiorczych sąsiadów. Czy to Spartanie, Persowie, czy Ateńczycy próbowali rozciągnąć nad nim swoją kontrolę.

Był rok 340 p.n.e. Pod murami miasta pojawił się także Filip II Macedoński, ojciec Aleksandra. Aleksander ma w tym czasie szesnaście lat, kto wie, może i on uczestniczy w wyprawie? Kiedy Filip szykował się do decydującego, nocnego natarcia, poświata księżyca ostrzegła oblężonych przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Dała mieszkańcom Byzantion czas, konieczny by przygotować skuteczną obronę i zniweczyć plany Macedończyka. Wdzięczni za ocalenie, wybrali na swój symbol półksiężyc Hekate, greckiej bogini księżyca, ciemności, czarów i magii. To oczywiście legenda, bez względu jednak na to jak było naprawdę, księżycowe opiekunki na trwałe wpisały się w symbolikę miasta.


Z biegiem czasu, w zależności od dominujących w danym momencie wpływów kulturowych, kolejne „panie” przejmowały obowiązki patronek miasta. Pojawiają się w tej roli m.in. Artemida i jej łacińska odpowiedniczka Diana – boginie księżyca, łowów, płodności i przyrody. Nieodmiennie atrybutami im towarzyszącymi były półksiężyc i gwiazda. Brzmi znajomo? Widać je między innymi na monecie z I w.n.e, na rewersie której Artemida z mieczem na plecach czujnie sprawdza, czy jej „miejskie dzieci” nie znalazły się aby ponownie w tarapatach. (O tym, jak bardzo symboliczne wspomnienie boginicznych kultów odbijają się w półksiężycu i gwieździe powiewających dzisiaj nad Stambułem, i w każdym zakamarku tureckiej ziemi, napiszę dokładniej w jednej z następnych opowieści).
MATKA BOSKA OPIEKUNKA KONSTANTYNOPOLA
To jeszcze opiece Diany miał dedykować Konstantynopol – nowe, już chrześcijańskie miasto, jego założyciel, Konstantyn Wielki. Podwyższona wkrótce do rangi jedynego, legalnego wyznania religia chrześcijańska, starała się wymazać choćby wspomnienie dawnych pogańskich kultów. Starzy bogowie, to nie była ekipa, którą można było tak łatwo oddelegować do lamusa historii. Przemycali swoje kompetencje do nowego świata, przekazując część swych mocy, chrześcijańskim świętym.
Również nad Konstantynopolem kobieca kuratela nie wygasła. Kompetencje bogiń osobiście przejęła sama Matka Jezusa. To jej wstawiennictwu mieszkańcy przypisywali ocalenie w trakcie m. in. najazdów Rusów w 860 i 910 roku. W obu przypadkach zadziałać miały relikwie przechowywane w kościele Najświętszej Maryi Panny znajdującym się w dzielnicy Blacherne (między innymi welon, szata i cześć pasa Maryi, przywiezione z Jerozolimy). Znajdowała się tu także jedna z najbardziej czczonych ikon Matki Boskiej – Blachernitissa. A samo miasto nadało sobie już dużo wcześniej miano „Theotokopolis”, miasta Bodurodzicy.
MATKA BOSKA NA PÓŁKSIĘŻYCU
Bycie opiekunką miasta nad Bosforem najwyraźniej księżycowo zobowiązuje. To oczywiście żart, faktem jest jednak, że Maryja z czasem miała także przejąć od swoich poprzedniczek, księżycową pałeczkę w symbolicznej sztafecie atrybutów.

Kojarzycie obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, albo przedstawienie Matki Boskiej z Guadelupe? Może odwiedziliście Marienplatz w Monachium i podziwialiście figurę Matki Boskiej roztaczającej swoją opiekę nad miastem? A może po prostu jesteście miłośnikami średniowiecznych figur albo religijnych obrazów i ze zdziwieniem odnotowaliście typ maryjnych wizerunków, w których Matka Jezusa stoi na półksiężycu?




Wizerunki tego typu stają się popularne w kościele zachodnim na przełomie XV i XVI wieku. Nawiązują do Apokalipsy i janowej wizji, w której pojawia się niewiasta obleczona w słońce, pod stopami ma półksiężyc, a nad głową dwanaście gwiazd. Półksiężyc stał się w ten sposób symbolem wyjątkowej pozycji Maryi wśród ludzi: jedynej poczętej bez grzechu pierworodnego.
Kult Niepokalanie Poczętej Maryi w Bizancjum zapoczątkowano już w VII w. Kościół wschodni, w odróżnieniu od zachodniego, nie potrzebował do czczenia Matki Jezusa dodatkowych teologicznych rozważań. Choć już w 1330 r. na Zachodzie obchodzono święto poczęcia Najświętszej Maryi Panny, dopiero w 1854 r. papież oficjalnie uznał dogmat o niepokalanym poczęciu. Przez ten długi czas toczono w nomen omen łonie Kościoła, zażarte dyskusje, między innymi próbując ustalić czy Maryja była niepokalana od poczęcia czy tylko od narodzenia. Fascynujące:). A że ludowa tradycja nie potrzebowała do kultu papieskiego glejtu, kult maryjny uwzględnił jej wyjątkową pozycję niejako poza formalną procedurą i przejawiał się w formie przedstawień niewiasty na półksiężycu oraz z gwiazdami wokół jej głowy (opcjonalnie: jedno albo drugie, albo razem). Może po prostu jedynie stare kulty bogiń zdobyły nową maryjną twarz?
MADONNY TURECKIE
W dobie zaostrzonego konfliktu z Imperium Osmańskim, do przedstawień tych po bitwie pod Lepanto (1571) zaczęto dopisywać nowe znaczenie. Maryja zgniatająca stopami księżyc, stała się symbolem zwycięstwa chrześcijaństwa nad islamem. Na terenie Niemiec, tego typu przedstawienia zaczęto nawet nazywać madonnami tureckimi. Z czasem, półksiężycowa Matka Boska zyskała także nowe atrybuty. W jej prawej ręce, niczym u starożytnej Artemidy, pojawił się miecz. Na lewym ramieniu Maryi Jezusek, przedstawiany często jako dorodny bobasek, zabawiał się, trzymając w tłustych paluszkach dość makabryczną zabawkę – uciętą głowę Osmana. Bywało także, że półksiężyc u stóp Madonny zastępowało ciało martwego Turka. No cóż, czasy nie były zbyt spokojne.

FLAGA OPIEKUNKA

Wraz z pojawieniem się islamu zniknęły księżycowe opiekunki z dziejów Stambułu. Ale czy z biegiem czasu nie stała się kolejną z nich turecka flaga, niosąca przez wieki symbole bogini, półksiężyc i gwiazdę i otoczona z woli świeckiego proroka Republiki, Mustafy Kemala czcią nie ustępującą religijnym kultom? Może zatem, spoglądając na poutykane co rusz na czerwonych płachtach, półksiężyc i gwiazdę powinniśmy choć przez chwilę wspomnieć Hekate, Artemidę, Dianę i Matkę Boską, księżycowe patronki miasta?

SUPLEMENT DLA WYTRWAŁYCH:)
MATKA BOSKA ARTEMIDA NOWYCH CZASÓW
Tropiąc lunarne ślady konstantynopolitańskich matron, dotarłam do jeszcze jednego wątku łączącego Maryję z Artemidą i z jej (Maryi) późniejszą księżycową symboliką. Wróćmy do apokaliptycznej wizji Jana Apostoła. „Potem wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu” (AP 12.1). Apokalipsa, a w tym także i ta ubóstwiająca niewiastę wizja, dedykowana była mieszkańcom Efezu, jednego z jońskich miast, którego pozostałości możemy dzisiaj podziwiać 60 km na południe od Izmiru. Miasta, w którym nauczał św. Paweł, gdzie powstała jedna z pierwszych prężnie działających wspólnot chrześcijańskich. Gdzie miała spędzić ostatnie lata życia Matka Jezusa i skąd jej ciało po śmierci, zgodnie z głoszoną przez Kościół katolicki wersją, miało być wzięte prosto do nieba. Gdzie także, kilkadziesiąt lat, aż do swojej śmierci miał spędzić sam Jan Ewangelista.
Apostołowie budowali tutaj podwaliny przyszłej potęgi kościoła katolickiego, w opozycji m.in. do kultu bogini, zajmującego wśród miejscowych wyjątkowe miejsce. Najpierw była nią najprawdopodobniej Kybele, by z biegiem czasu i zmian politycznych przybrać tożsamość Artemidy. Obwieszona bawolimi mosznami, w sukni zdobionej głowami lwów, gryfów, koni, byków, pszczół, sfinksów i kwiatów, efeska Artemida odbiegała od wizerunków obecnych w innych częściach grecko-rzymskiego świata. Bliżej już jej było do egipskiego sarkofagu, niż eterycznej i zwinnej dziewczyny pomykającej wśród leśnych kniei z łukiem w ręku.

Efeska świątynia Artemidy, zaliczana była do Siedmiu Cudów świata starożytnego, a miejscowi rzemieślnicy żyli z figurek bogini sprzedawanych pielgrzymom tłumnie przybywającym do miasta. To owi sprzedawcy mieli przysporzyć św. Pawłowi kłopotów w Efezie, widząc w nim i jego poglądach zagrożenie dla swojego złotego biznesu. Ewidentnie nie wyczuli koniunktury.
Jan spędził w Efezie ok. 50 lat swojego życia. Czy byłoby dziwne, gdyby sztuka, wierzenia wśród których spędził tak dużo czasu wpłynęły na jego wyobraźnię, na tyle mocno, by odznaczyć się, a może i inspirować jego wizję? Myślę, że dziwniejsze by było, gdyby nie pozostawiły żadnego śladu. Może jest nim półksiężyc, który dosłownie jak pałeczkę w sztafecie, efeska Artemida, mocą janowej wizji przekaże Matce Jezusa? A może nimb z gwiazd dwunastu? Co ma on wspólnego z nimbem z dwunastoma gryfami efeskiej Artemidy?
Świadkowie Jehowy mówią wręcz o tym, że kult Matki Boskiej w Kościele katolickim to bezpośrednia kontynuacja kultu Artemidy. Ja bym raczej uznała, że jest bezpośrednią próbą zastąpienia kultu pogańskiej bogini kultem Matki Jezusa. Dziwnym zbiegiem okoliczności to także w Efezie w 431 r. sobór przyjął dogmat o Boskim Macierzyństwie Maryi. Może jest to przypadek, ale czy nie znaczący?
Wybór materiałów, z których korzystałam:
J. Herrin, Bizancjum. Niezwykłe dziedzictwo średniowiecznego imperium, Poznań 2009
https://posztukiwania.pl/blog/2018/12/15/ksiezyc-pod-jej-stopami/
https://www.podkop.com/2020/01/22/
https://laytmotif.de/unter-der-mondsichel/
